Podsumowanie roku 2013
Z racji bycia młodym ojcem nie nastawiałem się na równie dobry sezon jak ubiegły. Wyprawę z sakwami owszem, planowałem, ale nie wiedziałem na ile sytuacja w domu na to pozwoli. Na szczęście udało się wyjechać na dwa tygodnie na znaną już Ukrainę, ale wschód tego kraju był dotychczas przeze mnie niepoznany.
Struktura jazdy na obydwu rowerach w roku 2013 przedstawia się następująco:
Author 4 014 km (68,6%)Merida 1 836 km (31,4%)
Suma 5 850 km
Meridą zrobiłem aż o 1000 km mniej niż w latach poprzednich. Gdyby je dodać do przebiegu to całkowity kilometraż byłby już całkiem niezły. Przyczyna braku tychże jazd na Meridzie oczywiście wynikała z braku czasu, a raczej zmian priorytetów. Mały Witek wymagał opieki, a Mama też chciała odpocząć. Cały dostępny czas był ustawiony pod dziecko. Brakowało mi bardzo wyjazdów na 100-120km - było ich dosłownie parę w całym roku, nie licząc samej wyprawy.
Na szczęście nie zrezygnowałem z dojazdu do pracy rowerem, mimo monotonii, która temu towarzyszy (choć mam do wyboru dwie alternatywne trasy na całej długości). Mimo długiej zimy pogoda sprzyjała i rzadko padało na wiosnę jak i na jesieni. Zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach było jazd w tzw. załatwianiu spraw - po prostu więcej użytkowałem internetu bądź jechało się już samochodem, aby było szybciej.
Nie padł żaden rekord w tym roku, zresztą nawet nie miałem w planach żadnych wyzwań. Nawet odnowienie Night Challange'ów okazało się nie wypałem - Koledzy w ogóle przestali jeździć.
Po przyjeździe z Ukrainy zrobiłem porządny remont Meridy - nowa obręcz i szprychy (zębatki i łańcuch czekają na założenie na wiosnę), nowe hamulce przód i tył v-break, które zastąpiły niepraktyczne Magury HS-33. W Authorze z racji robienia większych przebiegów ciągle coś kupuję i wymieniam - a to wykłądziny hamulcowe się zużyją, a to kaseta lub łańcuch itd. Author zauważalnie zaczął się starzeć - na kierownicy widoczne ślady rdzy, przerzutki żyją własnym życiem. Parę razy zaświtała mi myśl czy aby nie kupić sobie roweru tylko na dojazdy po mieście, ale szybko zdałem sobie sprawę, że Author tyle przeżył, tyle widział, że nie zasługuje na wyrzucenie do śmietnika!
Tradycyjnie, korzystając z okazji, każdemu Czytającemu, chciałbym życzyć Szczęśliwego Nowego Roku 2014! Oby był on bogaty w nowe doświadczenia i nogi zapodawały!Wojciech Daniun
p.s. sezon 2014 rozpoczęty - wręcz wiosenna pogoda tej zimy skłoniła mnie do dojazdu do pracy już 2 stycznia!